Nie tylko molinezje napotkały trudności z przejściem do rozmnażania partenogenetycznego. Pewne gatunki jaszczurek również musiały poradzić sobie z ewolucyjną nowością partenogenezy, chociaż zrobilo to trochę inaczej niż ryby z poprzedniej części.
Pustynie na południowym-zachodzie Stanów Zjednoczonych
zamieszkują jaszczurki, które porzuciły rozmnażanie płciowe. Warunki może i są
surowe, ale widać dość przewidywalne, skoro nie potrzeba tworzyć nowych,
niepowtarzalnych osobników gotowych zmierzyć się z wrogim środowiskiem.
Wydawać by się mogło, że skoro samice radzą sobie same, to
nie trzeba tracić cennej energii na kopulacje. Ale i u tych jaszczurek z rodziny
Teiidae (tejowate, teidy, warany amerykańskie) spotykamy pozostałość po
czasach gdy rozmnażały się płciowo.
Samice jeszcze nie gotowe do rozmnażania, spotykają się z
innymi samicami i przejmują na siebie rolę samców. Prawdopodobnie oplecenie się
„samczej-samicy” stymuluje wydzielanie hormonów tej, która zniesie jaja. Sam
akt tej dziwnej kopulacji trwa kilka minut.
Na pytanie, dlaczego niegotowe do składania jaj jaszczurki
angażują się w kontakty ze swoimi sąsiadkami jedną z odpowiedzi może być przykład
altruizmu odwzajemnionego: „dzisiaj ja tobie, jutro ty mnie”. Druga możliwość czerpie
z teorii, według której teidy żyjąc w małych populacjach, w których osobniki
dzielą te same zestawy genów (w końcu rozmnażają się partenogenetycznie!), i
tak dbają o własne geny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz