wtorek, 3 grudnia 2013

Czasem lepsze chucherko niż osiłek




Południowa Georgia, kolonia północnych słoni morskich (Mirounga angustirostris). Trwa okres rozrodczy. Plaża jest już podzielona na fragmenty, na których niepodzielną władzę sprawują ogromne samce. Inne cały czas czekają na okazję, żeby zdetronizować jednego z konkurentów i zająć jego miejsce. To da im szansę na pokrycie wielu samic i doczekanie się potomstwa. Cały czas toczą się walki, nieraz krwawe, chociaż gruba warstwa tłuszczu chroni przed najgorszymi obrażeniami. Ogromne cielska zderzają się ze sobą, jakiś samiec właśnie ucieka pokonany z pola walki… 

 

Tak wygląda typowa plaża na której rozmnażają się słonie morskie. Samce, mierzące sześć metrów i ważące trzy tony, są pięć razy większe niż ich partnerki. Dysproporcja jest ogromna, dobór płciowy sprawił, że samce stawały się coraz potężniejsze i bardziej agresywne. Ale czy samice na pewno tak chętnie wybierają tych osiłków? To znaczy, że słonie z pokolenia na pokolenie stają się jeszcze większe i bardziej bojowe? Wygląda na to, że niekoniecznie…
Z powodu monstrualnych rozmiarów ciała, a co ważniejsze dysproporcji między płciami, samice są narażone na uduszenie podczas kopulacji. Szansa wynosi co prawda zaledwie jeden na tysiąc, ale jednak jest i nie wszystkie samice są skłonne podejmować ryzyko. Dlatego cześć z nich podczas gdy potężne samce są zajęte walką, szuka przygód z łagodniejszymi i mniejszymi osobnikami. 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz